Rozdział z dedykacją dla Reginy, w końcu się doczekałaś! :*
★☆★☆★☆
- To ty jesteś Rose? - usłyszała cichy, słodki głosik. Niedaleko niej leżał jasnowłosy, drobny chłopiec. Gdyby nie kilka ran na jego twarzy, pomyślałaby, że jest wręcz idealny. Zastanawiała się, czy aby na pewno pochodzi z mugolskiej rodziny, ponieważ jego urok mogła porównać do wili. Trochę skrępowana, zbliżyła się do nieznajomego. Szczerze mówiąc, nie sądziła, że malec ją zapamięta, a co dopiero będzie chciał się z nią spotkać.
- Tak skarbie. Jak ci na imię?
- Simon. Będę musiał wrócić do tych strasznych lochów? Nie chcę tam wrócić - wyszeptał drżącym głosem, starając się nie rozpłakać.
- Już nic ci nie grozi - uspokoiła chłopca i pogłaskała go czule po głowie.
- A innym dzieciom? - Pytanie bardzo ją zaskoczyło i nie wiedziała nawet, jak na nie odpowiedzieć. Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś oprócz niego może być więziony.
- Ja... nie wiem - odparła zgodnie z prawdą, spuszczając głowę i skubiąc rąbek szaty, by nie widzieć zawiedzionej twarzy chłopca.
- Wrócę do domu? Obiecaj - zapytał z nadzieją po dłuższej ciszy, niemal błagalnie wpatrując się w jej oczy.
- Obiecuję - odpowiedziała bez zastanowienia i równie szybko pożałowała swoich słów. Jaką mogła mieć pewność, że Simon się uratuje? Zmieniła szybko temat, pytając o zawód jego rodziców. Na szczęście Simon szybko wciągnął się do rozmowy. Już po chwili odnalazła z nim wspólny język i bardzo polubiła chłopca. Szkoda, że nie mógł się tu uczyć, gdyż wydawał się niezwykle uzdolniony i mądry.
- Jak się nazywa twój chłopak? - zapytał nagle blondynek i Hermiona musiała się długo zastanawiać, żeby domyślić się o kim mówił.
- Nie wiem o kogo ci...
- No właśnie, mogłabyś mnie przedstawić, kochanie - usłyszała za sobą jego zimny, męski głos i automatycznie przeszły ją ciarki. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. - Jestem Draco.
Tak długo starała się nie zwracać uwagi na tego upierdliwego blondyna, że w końcu rzeczywiście zapomniała o jego obecności. Właściwie po co tu za nią przyszedł? Nie wydawał się przejmować kimkolwiek poza sobą, dlatego nie rozumiała dlaczego jej towarzyszył.
- Wiesz Malfoy, wyznaję zasadę, że jeśli ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia, to nie powinien mówić wcale - warknęła w odpowiedzi.
- W takim razie czemu jeszcze nie zamilkłaś? - Postanowiła nie wdawać się z nim w głupie dyskusje. Ostatni raz zabiła go wzrokiem i wróciła do rozmowy z Simonem.
Ślizgon na początku trzymał się na dystans i tylko przysłuchiwał się ich rozmowie. Jednak kiedy chłopiec zaczął mówić o quidditchu, nie mógł się powstrzymać i wdał się z nim w dyskusję na temat najlepszej drużyny.
- Nie ma lepszej drużyny od Nietoperzy z Ballycastle - stwierdził malec.
- Kompletnie się nie znasz. Nie dorastają do pięt Tajfunom z Tutshill. Jestem pewny, że w tym roku zdobędą mistrzostwo - Przez kolejne minuty przekrzykiwali się wzajemnie, prowadząc zawziętą debatę o tym, kto ma rację. W końcu starszy z nich spasował i uniósł ręce do góry w geście poddania się.
- Dobry jesteś, mały. Trzymaj tak dalej, a wyjdziesz na ludzi - przyznał i potargał go po włosach.
Hermiona przysłuchiwała się im z lekkim uśmiechem na ustach. Przyjemnie było widzieć Dracona w tej milszej, łagodniejszej wersji. Jednak kiedy jej spojrzenie napotkało stalowe tęczówki, chłopak jakby się opamiętał i odszedł, mocno czymś zdenerwowany.
Niestety chwilę później pani Pomfrey kazała jej wyjść, więc pożegnała się z Simonem i odeszła w stronę pokoju wspólnego. Zatrzymała ją tuż przed wyjściem.
- Widzę, że udało ci się porozmawiać z Simonem. Biedne dziecko, nikomu nie ufał i w ogóle nie chciał mówić - powiedziała i pokręciła głową ze współczuciem
- Gadałam z nim i dowiedziałam się, że Carrowowie przetrzymują jeszcze więcej mugolaków - odparła, z trudem powstrzymując emocje.
- Spokojnie, panno Smart. Myślę, że komuś z zamku uda się przewieźć dzieci w bezpieczne miejsce - zapewniła ją i poklepała dziewczynę po ramieniu, dodając jej otuchy.
- Ale przecież uczniowie nie mogą...
- Owszem. Jednak czy ktoś mówił o nauczycielach? - zapytała kobieta i delikatnie się do niej uśmiechnęła.
Siedziała w pokoju wspólnym, wpatrując się w wesoło trzaskający ogień w kominku. Jej myśli ciągle krążyły wokół przestraszonej twarzy Simona. Nie mogła wyrzucić z głowy jego słów, że chciałby wrócić do domu. Obiecała mu, że tego dopilnuje, jednak nie miała pewności co się z nim stanie. Miała nadzieję, że komuś uda się przemycić dzieci poza Hogwart, gdyż tutaj nie mogły liczyć na ochronę i bezpieczeństwo. Zastanawiała się ilu z nich przyjdzie zginąć przez to, że są mugolakami. Przecież są, jak to określiła Alecto Carrow, parszywymi oszustami i złodziejami magicznych zdolności.
Co jeśli Hermiona będzie jedną z nich?
Ta myśl sprawiła, że przeszedł ją zimny dreszcz. Od kiedy otrzymała list z groźbą, nie mogła się pozbyć podobnych wizji. Wcześniej miała pewność, że jest chroniona silnymi zaklęciami maskującymi, lecz teraz ktoś znał prawdę i do tego nie życzył jej najlepiej. Przygnębiające myśli przerwał Neville, który usiadłszy obok niej, nachylił się i szepnął, by nikt poza nią tego nie usłyszał:
- Rose, musimy pogadać.
- Hej Neville. O co chodzi? - zapytała równie cicho.
- Jest sprawa. Chodzi o to, że... trudno to wytłumaczyć, ale tak sobie pomyślałem... - zaczął dukać bez ładu i składu, a jego twarz przybierała coraz bardziej czerwony kolor.
Nie wiedział jak wytłumaczyć dziewczynie co ma na myśli i nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Umilkł, marszcząc brwi zastanawiając się nad słowami, a po chwili dodał - w każdym razie spotkajmy się, jeżeli czegoś... potrzebujesz - dodał tajemniczo i już po chwili zniknął jej z oczu.
Hermiona rozmyślała nad sensem jego w końcu, aż w końcu w jej głowie zaświtała myśl: Pokój Życzeń! Tylko dlaczego Neville chciał się z nią spotkać akurat tam?
Na początku nie miała zamiaru iść, jednak w końcu ciekawość wygrała. Zerwała się z krzesła i pobiegła do umówionego miejsca. Kiedy tam dotarła, otworzyła szeroko oczy z wrażenia. Znajdowała się w pokoju, który tak dobrze znała, w którym spędziła tyle czasu w piątej klasie... Była wśród tych samych ludzi, jej przyjaciół i znajomych. Szafy z książkami, ustawione pod ścianą i magiczne instrumenty stały tam gdzie zwykle, nieprzesunięte nawet o milimetr. Wszyscy pozajmowali jedwabne poduszki i rozmawiali ze sobą podnieconymi głosami. Zanim zapytała kogokolwiek o co chodzi, na środek sali wyszedł Neville i wystrzelił z różdżki czerwone światło, zwracając na siebie uwagę zgromadzonych.
- Cóż... witam wszystkich zebranych. Jak wiecie, od kiedy w szkole uczą Carrowowie, zaczęły dziać się straszne rzeczy. Dzieci są torturowane i poniżane, tylko dlatego, że nie pochodzą z czystokrwistych rodzin. Pamiętajmy jednak, że nas jest o wiele więcej i możemy się im sprzeciwić. Kiedy Rose wstawiła się za tym chłopcem... to było coś. Możemy w ten sposób dać innym nadzieję. Dlatego razem z Luną i Ginny pomyśleliśmy, że Gwardia Dumbledore'a nam w tym pomoże.
- Jaki to ma sens? Przecież Harry'ego już z nami nie ma. Kto będzie naszym przywódcą? - przerwał mu wciąż nieprzekonany Seamus.
- Nie potrzebujemy przywódcy żeby odważyć się zbuntować. Poza tym, on na pewno się tu pojawi. To tylko kwestia czasu - odparł Neville, a w jego głosie nie było słychać nawet nuty powątpiewania. Okazał się bardzo oddanym i lojalnym przyjacielem, szkoda tylko, że tak późno to zauważyła.
Na twarzach uczniów widniała mieszanka strachu i ekscytacji, jednak ostatecznie wszyscy zgodzili się dołączyć do tajnego stowarzyszenia i walczyć z tyranią Śmierciożerców.
Hermiona również zapisała się na nową listę członków, chociaż wątpiła w ich zwycięstwo. Jednak wiedziała, że to jedyny sposób, by próbować odzyskać wolność. Zresztą co mieliby do stracenia, skoro nie mieli już nic?
Minęło kilka dni odkąd przywrócono Gwardię Dumbledore'a. Codziennie po lekcjach zawsze spotykali się w Pokoju Życzeń i zastanawiali się razem, co mogliby zrobić w ramach protestu. Chcieli dać dyrektorowi w jak najbardziej dotkliwy sposób do zrozumienia, że są przeciwni jego rządom. Niestety dni mijały, a oni wciąż nie potrafili wymyślić niczego dobrego. Każdy pomysł wydawał się albo niemożliwy do zrealizowania, (w końcu mieli do czynienia z mistrzem eliksirów) albo zbyt banalny. Hermiona z każdym spotkaniem zniechęcała się coraz bardziej i utwierdzała się w przekonaniu, że bez Harry'ego to nie miało najmniejszego sensu. Pewnego popołudnia, kiedy Seamus zaproponował, żeby wysadzić gabinet dyrektora, bez słowa wyszła z pomieszczenia i udała się do biblioteki. Od jakiegoś czasu straciła zapał i nadzieję, że kiedykolwiek uda im się zrobić coś sensownego. Dlatego nie widziała powodu, by tam siedzieć i patrzeć, jak ze wszystkich powoli ulatują pomysły i energia.
Minęła grupę uczniów, którzy odrabiali razem lekcje i szeptali coś do siebie, cicho chichocząc. Pani Pince uzupełniała jakieś dokumenty i co jakiś czas podnosiła głowę, gromiąc ich spojrzeniem. Usiadła przy samotnym biurku, otoczonym wielkimi regałami i wyciągnęła z torby potrzebne podręczniki oraz puste pergaminy. Przez ostatnie dni nie była w stanie odrabiać lekcji, ale teraz jej umysł był dziwnie spokojny, więc postanowiła nadrobić wszystkie zaległości. Chwilę później jej ręka trzymająca długie, dostojne pióro zgrabnie wirowała po papierze, robiąc pierwsze notatki. Hermiona szybko wpadła w ten znajomy, przyjemny trans. Mogła odciąć się od wszystkich dręczących ją problemów i zagłębić się w świat nauki i chłodnej logiki. Ze spokojem wdychała powietrze, przesiąknięte zapachem starych, wysłużonych ksiąg. Nawet nie zauważyła, kiedy kończyła pisać ostatnie wypracowanie z Transmutacji. Musiało być już późno, gdyż szmery i szepty powoli cichły, aż w końcu słyszała tylko dźwięk skrobania jej pióra. Mimo, że została sama, to pani Pince wciąż przechadzała się po bibliotece, pilnując porządku. Nagle ciszę drastycznie przerwało skrzypienie otwieranych drzwi, a zaraz potem znajomy, tak bardzo irytujący ją głos:
- Muszę mieć tą książkę - mimo, że dzieliła ich spora odległość Hermiona mogła usłyszeć, że Malfoy brzmiał na naprawdę zdenerwowanego. Przerwała pisanie i przyłożyła ucho do najbliższego regału, by usłyszeć ciąg dalszy rozmowy.
- Przykro mi panie Malfoy, ale nie mogę pozwolić uczniom na czytanie ksiąg zakazanych bez wyraźnej zgody nauczyciela - pani Pince odpowiedziała mu cichym, lecz oschłym tonem.
- Pani nie rozumie. Potrzebuje jej w tej chwili! - Draco był coraz bardziej zdesperowany i nie dawał za wygraną.
Kiedy kolejne próby ubłagania bibliotekarki poszły na marne, odszedł mrucząc pod nosem siarczyste przekleństwa. Hermiona zacisnęła zęby i wróciła do pracy, mocno przyciskając pióro do pergaminu. Nawet nie zauważyła, że zrobiła dziury w paru miejscach. Poczuła, że ogarnia ją nieopisana złość. Ten wstrętny Ślizgon sprawił, że dobry humor dziewczyny prysł jak mydlana bańka. Starczyło na dzisiaj. Osaczał ją w każdym możliwym miejscu, a teraz zrobił przy niej awanturę w bibliotece. Ostatnimi dniami jakoś udawało jej się go unikać i oszczędzać już i tak zszargane nerwy, jednak prędzej czy później chłopak wracał do niej jak bumerang. Jak na potwierdzenie jej słów, czyjeś kroki zbliżały się w jej stronę. Pomyślała, że lepiej by się nie spotkali, gdyż była bardzo bliska dokonania na nim mordu.
Hermiona wściekła trzasnęła książkami i wrzuciła swoje rzeczy do torby. Uniosła dumnie głowę i miała już ruszyć, kiedy zza regału wyszedł blondyn. W jego oczach dostrzegła furię, a on prawdopodobnie nie wiedząc, że ktoś jest obok, z całej siły walnął najbliższą szafkę. Wydał z siebie zduszony krzyk, machając w powietrzu obolałą ręką. Aż dziwne, że bibliotekarka nie zerwała się, by upomnieć go za głośne zachowanie. Jednak Gryfonka domyśliła się, że wolała ignorować Malfoya i znowu nie wdawać się z nim w dyskusję.
- Na brodę Merlina, Draco! - wrzasnęła na niego, przestraszona tym nagłym wybuchem. Spojrzał na nią, zaskoczony jej obecnością.
- Co ty tu robisz, Smart? - zapytał przez zaciśnięte zęby, by zamaskować grymas bólu.
- O to samo mogę zapytać ciebie. I co ty do cholery wyczyniasz? - zerknęła na niego podejrzliwie.
- A nie widać? Próbuję wyćwiczyć prawy sierpowy - odpowiedział, z trudem przywołując na twarz sarkastyczny uśmiech.
Wzrok Hermiony przeniósł się na jego dłoń i zasłoniła usta, by sama nie wydać z siebie jęku. Ręka była opuchnięta i fioletowa, a z rozciętych kostek sączyła się krew.
- O Boże, musisz iść do skrzydła szpitalnego! - poleciła, a blondyn spojrzał na nią spode łba.
- No co ty nie powiesz, Smart? - warknął i słabym krokiem poszedł w stronę wyjścia, uciskając ranę. Hermiona nie mogła się powstrzymać i wywróciła oczami, jednak chwyciła swoją torbę i pobiegła za nim.
- Poczekaj, pójdę z tobą - zawołała i nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie pani Pince, chwyciła go za ramię, prowadząc na pierwsze piętro. Szli w ciszy przez ciemne, puste korytarze. Słyszeli tylko ciężki oddech Dracona i echo ich kroków odbijające się od ścian zamku.
- Smart, nie jestem małym dzieckiem. Poradzę sobie - blondyn próbował wyswobodzić się z jej uścisku, ale Hermiona nie pozwoliła mu na to i skarciła go spojrzeniem. Jego dłoń wyglądała naprawdę paskudnie i bała się, że zrobił sobie coś poważnego.
- Ale się tak zachowujesz i to mi wystarczy - odpyskowała i uśmiechnęła się triumfalnie.
W odpowiedzi tylko prychnął pogardliwie, jednak przestał się szarpać. Wiedział, że nigdy nie uwolni się od swoich niedoskonałości, ale próbował ją maskować przy innych ludziach i było mu wstyd. Kolejny raz okazał przy niej słabość.
- Gdyby upierdliwość dałoby się przedstawić w kilometrach, twoja sięgałaby stąd do Chicago.
- To najmilsza rzecz, jaką ostatnio od ciebie usłyszałam - odpowiedziała z sarkazmem, co wywołało szczery śmiech chłopaka.
Między nimi znów zapadła cisza, jednak nie przeszkadzała żadnemu z nich.
- Właściwie to czemu mi pomagasz? Podobno mnie nienawidzisz - odezwał się w końcu, patrząc na nią kątem oka.
- Też się nad tym zastanawiam - wyznała szczerze i jeszcze bliżej się do niego przysunęła.
Pięknie, ta końcówka mm.... ;3 Czemu zakończyłaś w takim momencie?! Myślałam, że jak się przysunęła to coś się wydarzy.... Nieładnie Serpensortio, torturujesz nas ;(
OdpowiedzUsuńAle całość jest po prostu idealna, nieźle się porobiło i dlatego warto było czekąć. Od kiedy nasz Nevill jest taki odważny ?
Kocham <3333333
Krótkie jak na mój gust, ale bardzo łatwo się czytało. Co ten nasz Neville tali odważny, hę? :) I po co Draczemu książka z Działu Ksiąg Zakazanych?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny,
KH
Haha, dobre z tą upierdliwością. Uwielbiam jak się przekomarzają. Rozdział strasznie krótki, ledwo się wczytałam i już był koniec... Ciekawe, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrowiona Regina pozdrawia!! ;>
Wow, ale się porobiło...
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo lubię Nevilla w twoim opowiadaniu, czemu nikt inny nigdy nie zwroca w swoim opowiadaniu na niego uwagi? Jest fantastyczna postacia!!
Czekam na to Dramione i czekam ;3 chociaz teraz to raczej Drarose hahaha :-)
Pozdrawiam!!!
Ahahhahaha mega.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta
Czekam na następne
~ Panna Malfoy
Hej!
OdpowiedzUsuńMam szczęście, że trafiłam na tego bloga akurat w niedzielę, bo czytałam go w nocy i dopiero teraz wstałam, by cokolwiek napisać. Oczywiście jedyne czego żałuję, to tego, że tak szybko mi się czytało i dosłownie 2 godziny później dotarłam do 9 rozdziału. Naprawdę, świetnie prowadzisz tę historię, ciągle coś się dzieje. Oczywiście wiem, że to twój pierwszy blog i jesteś dość młoda, dlatego nie oczekiwałam zbyt wiele. Ale swoim zgrabnym stylem i talentem nieźle mnie zaskoczyłaś. Jedyne nad czym mogłabyś poćwiczyć, to bardziej się rozpisywać i rozbudowywać akcję, bo oryginalne pomysły masz, ale przedstawiasz je bardzo krótko i zwięźle. Przyznam się, że czasami nie zdążyłam się jeszcze wczuć w akcję, a wątek już się kończył. Nie ma powodu do pośpiechu, przecież możesz posiedzieć nad rozdziałem trochę dłużej, postarać się dopracować szczegóły, dodać opisy i efekt będzie o niebo lepszy, prawda? Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś:)
Ogromny plus dla ciebie za dialogi. Nie są banalne i szczeniackie, kłótnie Draco i Hermiony nie opierają się na wulgaryzmach i na chamskich docinkach, z którymi najczęściej się spotykam. Tak jak już kilka osób zauważyło, masz poczucie humoru i świetnie posługujesz się sarkazmem, co ujawniasz z każdym następnym rozdziałem. Widać, że się rozkręcasz, otwierasz i nie stoisz w miejscu. To się chyba liczy najbardziej:)
Jeszcze długa droga przed tobą, ale widać, że się starasz, dlatego z pewnością zostanę tu na dłużej i będę się odzywać co jakiś czas.
Kolejna rzecz, za którą należy ci się pochwała: mimo, że głównym tematem jest Dramione, to dodajesz wiele innych ciekawych wątków, przez co czytają w ogóle nie odczuwałam nudy. Są tu wątki kryminalne no i oczywiście nie zapomniałaś o magii i intrygach, które zawsze były nieodrębną częścią Hogwartu. Wiele autorek skupia się wyłącznie na miłości tej pary, a tutaj nie skaczą sobie w ramiona już w pierwszym rozdziale. Oprócz tego Hermiona jest szpiegiem i przyjmuje inną postać, nie powiem, oryginalny pomysł:)
Jeszcze jedno: Dziwi mnie, że masz tak mało komentarzy pod rozdziałami, zasługujesz na o wiele więcej opinii. Także życzę ci, żeby czytelników przybywało i żebyś kiedyś mogła poznać smak sukcesu i spełnienia:). To chyba tyle, życzę powodzenia i wytrwałości!
I przede wszystkim weny.
(Khateressi)
Wow, nie wiem co napisać... Dziękuję za wszystko, właśnie dla takich ludzi warto pisać dalej i się nie poddawać ♥
UsuńTak mnie zmotywowałaś, że zaraz biorę się za kolejny rozdział :)
Nie skomentowałam? Naprawdę nie? Cóż, nie wiem, gdzie mam ostatnio głowę... Podoba mi się. Rozbudowujesz akcję w ciekawy sposób. Aż zastanawiam się co będzie dalej, choć studia zajmują mi prawie cały czas, nauki jakoś nie ubywa... Ujęła mnie ta non stop siedząca w bibliotece Rose. Tak jak Hermiona, choć wiem, że to ona, to jednak... Aż się uśmiecham do ekranu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
M
milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com
Jaki cudo! Dziwi mni troche taki przeskok z nienawisci do pomocy Malfoyowi.. Ale jak kto woli. W kaazdym badz razie czekam na wiecj, przy okazji zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńhttp://hermiona-i-draco-zrozumiec-milosc.blogspot.com/
Świetny rozdział i świetny blog. Myślałam, że przeczytałam już wszystkie możliwe dobre Dramione, a tu miła niespodzianka!
OdpowiedzUsuńNa prawdę czekam na następny rozdział i ciągle zerkam czy się pojawił, więc stwierdziłam, że napiszę choć trochę motywacji...także pisz, pisz i pisz!
Fajny rozdział i opowiadanie :-) podoba mi się
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Super<3 proszę pisz dalej bo jest świetne masz bardzo fajne pomysły z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńHej, trafiłam na bloga dzisiaj. Naprawdę fajnie piszesz. Cieszę się, że można jeszcze znaleźć w internecie jakieś dobre Dramione. Podoba mi się, że są Carrowowie, bo rzadko pojawiają się w blogach. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione1997-1998.blogspot.com/
Hej nie wiem czy to tylko ja tak mam ale na twoim koncie Google+ pojawia mi się że jest już rozdział 10 ale gdy wchodzę w ten rozdział pojawia się to : Niestety strona szukana przez Ciebie na tym blogu nie istnieje.
OdpowiedzUsuńPomocy jeśli ktoś wie jak to zrobić ☺
Ps: Bardzo podoba mi się Twój blog. Czytam takich blogów dość dużo (nałóg) a twój jest poprostu inny i to w nim najbardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuń