niedziela, 10 stycznia 2016

Własne korzyści

Hej, w końcu skończyłam 10 rozdział...
Jak widzicie wcale nie porzuciłam bloga, przecież obiecałam, że skończę to opowiadanie, prawda? :)
Szkoda, że dopiero teraz wracam, to przykre, że od trzech miesięcy nic się tu nie działo. Przez cały ten czas borykałam się z poważną chorobą, a potem musiałam zająć się zaległościami w szkole. Jednak Wy cierpliwie na mnie czekaliście i nikt nie miał do mnie żadnych pretensji, za co ogromnie dziękuję! Naprawdę, nie wiecie ile radości sprawia mi pisanie dla Was ♥
★☆★☆★☆

        Wbrew pozorom, Hermiona przez ostatnie dni była tak szczęśliwa, jak jeszcze nigdy w ciągu roku szkolnego. Większość czasu odrabiała prace domowe zadane przez Carrowów, które stawały się coraz dłuższe i bardziej bezsensowne. Od kiedy po szkole zaczęły krążyć plotki o tajnym stowarzyszeniu przeciwko śmierciożercom, rodzeństwo postanowiło gnębić uczniów jeszcze dotkliwiej niż wcześniej. Długie eseje i egzaminy stały się codziennością, a za słabe oceny groził szlaban. Oprócz tego, na lekcjach Amycusa nie obyło się bez co najmniej jednej groźby skręcenia karków członków sekretnej grupy. Jednak do tej pory ich tożsamość pozostała zagadką.
Mimo ryzyka zdemaskowania, Gwardia Dumbledora wciąż pozostała nieustraszona. Świadomość, że robią coś przeciwko Snape'owi, sprawiała im ogromną satysfakcję. Zebrania odbywały się dwa razy w tygodniu, podczas których wymyślali przeróżne sposoby dokuczania znienawidzonym nauczycielom. Hermiona zaczęła doceniać pomysłowe gadżety Freda i Georga, które kiedyś przyprawiały ją o ból głowy.
Niestety ich bezkarność nie trwała długo. Weszła z Ginny do Wielkiej Sali, zawzięcie dyskutując o podłożeniu na lekcji Alecto Detonatoru Pozorującego, więc dopiero siadając przy stole zauważyły, że coś jest nie tak. W jadalni zapanowała cisza pełna napięcia, a wszyscy wpatrywali się z przerażeniem w kamienną twarz Severusa Snape'a. Zważywszy na to, że pokazał się pierwszy raz od Ceremonii przydziału, jego obecność wywołała spore poruszenie.
- Myślałem, że wyraziłem się wystarczająco jasno. Niestety ktoś był na tyle głupi i stwierdził, że uda mu się mnie przechytrzyć, że zlekceważył panujące tu zasady. Tym samym pozwolił, by wszyscy uczniowie ponieśli za to konsekwencje. Na winnego czekam w swoim gabinecie. Do tego czasu rozwiązuję wszystkie organizacje, grupy i stowarzyszenia, a także odwołuję bal Bożonarodzeniowy. Może to was czegoś nauczy - wysyczał jak wściekły wąż, prawie nie poruszając ustami. 
Amycus i Alecto, którzy stali za tuż nim, niczym dwa goryle, musieli mieć niezłą frajdę, widząc przestraszone twarze słuchających. Snape rzucił im ostatnie złowrogie spojrzenie i wyszedł z sali, trzaskając za sobą drzwiami. 

        Tego samego wieczoru wszystkie poduszki były już zajęte, a Gwardia w napięciu czekała na decyzję Neville'a i Luny. Chłopak chodził niespokojnie po pokoju, mrucząc coś pod nosem, natomiast Krukonka przyglądała się zebranym z delikatnym uśmiechem na ustach. Po paru minutach Neville zatrzymał się i zaczął trochę nerwowo:
- Musimy dokończyć to co zaczęliśmy. Te wszystkie groźby... Oni się nas po prostu boją! Boją się, że uda nam się zbuntować przeciwko nim całą szkołę. Pokażemy im, że nie mogą nam nic zrobić... jeszcze dziś.
- Ale jak chcesz tego dokonać? - zapytał Seamus z głębi pokoju.
- Snape zakazał wszelkich spotkań towarzyskich i odwołał bal Bożonarodzeniowy. Chce nas tu zamknąć i przetrzymywać jak więźniów bez żadnych przywilejów. Dlatego urządzimy imprezę!
- Neville, wątpię, żeby to się udało. Nie wszyscy uczniowie są po naszej stronie, ktoś mógłby na nas donieść - wtrąciła się Hermiona, a kilka osób pokiwało głowami, zgadzając się z jej zdaniem.
- Istnieje zaklęcie, którego nauczyła mnie babcia. Można zaczarować miejsce tak, aby nikt oprócz wtajemniczonych nie był w stanie znaleźć jego położenia. Będą mogły wejść tylko osoby zaprowadzone przez nas. Co wy na to? - zapytał chłopak, coraz bardziej uradowany geniuszem swojego pomysłu. Nie musiał czekać na odpowiedź. Wiedział, że nikt nie zechce zrezygnować z takiej okazji. Pozostało tylko dopracować szczegóły i zacząć działać.
- Co o tym myślisz? - Hermiona usłyszała podekscytowany szept Ginny przy swoim uchu.
- Nie wiem czy to się uda, ale co nam szkodzi? - odpowiedziała jej, nie do końca szczerze.
Owszem, plan zapowiadał się dobry, jednak czy to wszystko nie wydawało się zbyt proste? Mieli do czynienia z groźnymi czarodziejami, starszymi, bardziej doświadczonymi i przede wszystkim dysponującymi czarną magią.
- Uważam, że impreza to świetny pomysł. Nie dość, że zrobimy na złość tym pieprzonym sadystom, to jeszcze się zabawimy. A co najważniejsze, okazało się, że moje imprezowe kreacje nie przyjechały tu na marne - rzekła rudowłosa i obie mimowolnie parsknęły śmiechem.
Dobrze było mieć przy sobie osobę, która mimo chmur widziała piękno nieba.

        Dzisiejszego dnia Draco Malfoy był niezmiernie zadowolony i to nie tylko dlatego, że dostał najlepszą ocenę z Obrony Przed Czarną Magią. Po wystąpieniu Snape'a na śniadaniu, koledzy traktowali go jeszcze z większym szacunkiem, niż wcześniej. Ślizgoni dosłownie łasili się do niego, by zdobyć jego przyjaźń. Szkoda, że ich starania i tak pójdą na marne, a on tylko skorzysta z ich naiwności. Przechadzał się po szkolnym korytarzu leniwym krokiem, prosto do swojego pokoju. Zamierzał spędzić ten uroczy wieczór w towarzystwie Ognistej Whisky. Nie mógł się doczekać chwili wytchnienia oraz odpoczynku.
Oczywiście jego plany zostały bezlitośnie przekreślone, gdy usłyszał cichą wymianę zdań dwóch Krukonek obok:
- To co, idziemy na tą imprezę, o której mówiła nam Kate?
- Skoro to jedyna okazja, by trochę poszaleć, to czemu nie? Musimy znaleźć Neville'a.
O jaką imprezę mogło chodzić i dlaczego nic o tym nie wiedział? Poszedł za dziewczynami, zaintrygowany podsłuchaną rozmową. Miał nadzieję, że to wszystko okaże się głupim żartem, a ten idiota Longbottom nie prosi się o łomot.
Nagle Krukonki zatrzymały się przed pewną Gryfonką, którą rozpoznałby wszędzie. No nie, jeszcze tylko jej brakowało! Jego wzrok automatycznie przykuły jasne, lśniące włosy dziewczyny i od razu skierował się w jej stronę, uśmiechając się złowieszczo pod nosem. Ruszyły w nieznanym mu kierunku i choć próbował zapamiętać drogę, którą za nimi szedł, wydawała mu się dziwnie kręta i nieskończona. Poza tym nie mógł oderwać wzroku od jej kobiecych kształtów, które podkreślała obcisła, granatowa sukienka. Dlaczego wcześniej nie zauważył jak długie i zgrabne ma nogi? Gryfonka co chwilę odwracała się niespokojnie, jednak on za każdym razem sprawnie ukrywał się za jakimś obrazem, dzięki czemu nie zorientowała się, że ktoś ją śledził. Nawet nie zauważył, kiedy znalazł się w jakimś dziwnym pokoju. Wnętrze było utrzymane w czerwono-złotych barwach. Przy ścianach stały czarne, miękkie kanapy oraz barki z napojami i gorącymi przekąskami. Na środku znajdował się spory parkiet, na którym zebrała się już spora grupa ludzi. Wśród nich rozpoznał kilka twarzy. Głośna muzyka powoli wdzierała się do jego umysłu, zagłuszając wszelkie myśli. Co tu się do cholery działo?! Musiał to natychmiast wyjaśnić. Podszedł do Rose i nie zważając na barmana, z którym rozmawiała, niezbyt delikatnie szarpnął ją za ramię, odwracając w swoją stronę.
- Smart, czy mogłabyś mi wytłumaczyć o co tu chodzi?! - dziewczyna wydawała się zszokowana jego obecnością, jednak po chwili na jej twarzy zagościł szelmowski uśmieszek.
- Dlaczego myślisz, że mam z tym coś wspólnego? - zapytała niewinnym głosem małego dziecka.
- Hmm, pomyślmy. Może dlatego, że za każdym razem, kiedy dzieje się coś złego, akurat ty tam jesteś? - prychnął, czując jak krew się w nim gotuje. 
- Daj sobie spokój, Malfoy. Nie mógłbyś chociaż raz nie zadawać zbędnych pytań i spróbować się zabawić?
- I kto to mówi - parsknął, lustrując ją od góry na dół, by podkreślić swoją drwinę. Ku jego zadowoleniu, udało mu się zawstydzić blondynkę. Już otwierała usta, by odpowiedzieć mu ciętą ripostą, jednak ostatecznie nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko tajemniczo, podała mu swojego drinka, a chwilę później zniknęła w tłumie roztańczonych nastolatków.
- Nie mam ochoty na zabawę w kotka i myszkę, Smart! - krzyknął za nią Draco. Wypił otrzymany napój jednym łykiem, po czym żwawym krokiem ruszył za śladem jej słodkich perfum. Krążył po parkiecie, przepychając się przez tłum, który pochłonął jej sylwetkę.
Po kilku minutach szukania, zaczął przysięgać sobie, ze jak tylko dorwie ta niesforną Gryfonkę, zabije ją własnoręcznie. Nagle poczuł jak delikatne dłonie chwytają go za biodra i odwracają w drugą stronę. Jak się okazało, miał przed sobą Rose, która położyła mu ręce na szyję i zmysłowo poruszała biodrami, próbując zmusić go do tańca. Kiedy dalej stał w bezruchu, rzuciła mu nieme wyzwanie swoim intensywnym spojrzeniem. Czy ona właśnie z nim pogrywa? Jeszcze tego pożałuje! Gwałtownie przycisnął ją do siebie, uśmiechając się zawadiacko do zaskoczonej dziewczyny.
Nawet nie zorientowali się, że przetańczyli parę następnych piosenek. Świetnie czuli się w swoim towarzystwie, choć byli przecież wrogami. Zignorowali zdrowy rozsądek, który podpowiadał im, by za wszelką cenę sobie nie ufali. Namiętność wisząca w powietrzu wydawała się tak prawdziwa, niemal namacalna. Hermiona przymknęła oczy, nasycając się bliskością i dotykiem Malfoya. Wiedziała, że na nic więcej nie może liczyć, gdyż był dla niej nieosiągalny. Ten jeden, jedyny raz obydwoje dopuścili do siebie, do tej pory nieznaną burzę uczuć. Magia nocy, głośna muzyka oraz niewielka ilość alkoholu stworzyły wybuchową mieszankę, która pobudzała ich zmysły i pragnienia. Draco nie pamiętał, kiedy ostatnio tak dobrze się bawił. Ba, nie pamiętał, żeby w ogóle miał czas na zabawę. Wiecznie zajmował się ciężką pracą, by za wszelką cenę we wszystkim przewyższyć Pottera. Później, gdy został śmierciożercą, skupił się na wykonywaniu zadań od Czarnego Pana. Nie myślał o przyjemnościach, czy beztroskim życiu. Kto by się spodziewał, że pozna smak wolności właśnie dzięki tej blondynce? Jego serce biło jak oszalałe i miał wrażenie, iż zaraz wyskoczy z jego piersi.
- Chodź - poczuł gorący oddech na swojej szyi, a jej zmysłowy szept owinął jego umysł, wywołując dreszcz podniecenia. Odeszła kilka kroków do tyłu, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Subtelnie kiwnęła do niego palcem, by do niej dołączył i choć bardzo chciał to uczynić, to jego ciało wydawało mu się dziwnie ciężkie, a świat zaczął wirować mu przed oczami.
- Co ty ze mną robisz Smart? - jęknął, po czym runął prosto w jej ramiona.
- Eliksir nasenny czyni cuda - wyszeptała z trudem, gdyż ledwie dawała radę go utrzymać. Jednak smak zwycięstwa wystarczająco wynagradzał dziewczynie ten wysiłek. Pozostało tylko przeciągnąć go w stronę wyjścia, by wyrzucić go za drzwi. Nie mogła uwierzyć, że udało jej się przechytrzyć Dracona Malfoya! 
- Rose! - Nagle podbiegł do niej Neville, który wyglądał na zbyt przejętego, by zwrócić uwagę na zemdlonego Ślizgona w ramionach Hermiony.
- O co chodzi? - zainteresowała się, a jej rozbawienie automatycznie zmieniło się w skupienie.
- Prorok Codzienny... Widziano Harry'ego i Rona! Ginny... już wie... gdzieś uciekła! - dukał, nie potrafiąc złożyć sensownego zdania. Jednak te słowa wystarczyły, by przywołać Hermionę do porządku.
- Zajmij się nim - popchnęła ciało Dracona w stronę Neville'a i nie oglądając się za siebie, pobiegła w stronę wyjścia. 

        Nie wiedziała się co dokładnie napisano o chłopcach w "Proroku Codziennym", ale to nie było w tej chwili najważniejsze. Domyśliła się, że ten artykuł był dla Ginny wstrząsem, dlatego nie chciała jej zostawić samej. Nawet jeśli miało to oznaczać złapanie przez pana Filcha na chodzeniu po zamku w czasie ciszy nocnej. Poza tym musiała ochłonąć po tańcu z Malfoyem. Od kiedy niepostrzeżenie dostał się na imprezę, jej jedynym celem było zajęcie jego uwagi, a później pozbycia się problemu. Tymczasem przetańczyła z nim nie jedną, a kilka piosenek i nie chciała się do tego przyznać, ale... podobało jej się. Lecz nie miało to już większego znaczenia, skoro blondyn znienawidzi ją na dobre jak tylko się obudzi i zrozumie co mu zrobiła.
- Ginny! Jesteś tutaj? - krzyknęła, przemierzając korytarz, a jej kroki odbijały się głośnym echem. Jednak po kilku minutach poszukiwań bez żadnych rezultatów, z rezygnacją zawróciła w stronę Pokoju Życzeń. Już miała skręcić, kiedy usłyszała dziewczęcy płacz dobiegający z łazienki obok. Młoda Weasley siedziała na jednej z ubikacji, wpatrując się w zmiętą gazetę, a jej ciałem wstrząsał szloch. Hermiona bez namysłu wśliznęła się do pomieszczenia i zamknęła przyjaciółkę w swoich ramionach.
- Ginny, nie przejmuj się. To wcale nie musi być prawda...
- Naprawdę w to wierzysz? Wątpię, żeby wszyscy pracownicy Ministerstwa Magii mieli halucynacje, a Harry i Ron byli tylko wynikiem ich bujnej wyobraźni - odparła, wciąż dławiąc się łkaniem.
- Ale udało im się uciec, prawda? Jestem pewna, że pojawili się tam z jakiegoś ważnego powodu - Hermiona otarła łzy, które zdradziecko spływały po zarumienionych policzkach rudowłosej. -
- Pewnie masz rację - przyznała Ginny, po czym wycelowała różdżką w artykuł "Proroka Codziennego", który spadł na podłogę i zajął się ogniem.
- Dobrze wiesz, że nie byliby sobą, gdyby nie wpakowali się w kłopoty. Ciekawe, czy zdążyli odkryć coś ciekawego.
- To zabawne - roześmiała się żałośnie, a jej zaczerwienione oczy odnalazły te orzechowe. - Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego odkąd pamiętam tak dobrze dogadywałaś się z Harrym i Ronem. Dopiero teraz widzę, jak związała was chęć rozwiązywania zagadek i ratowania świata.
- Niestety nie byliśmy tak blisko, jak mi się wydawało. Tak naprawdę nigdy mnie nie potrzebowali. Nie chcieli mojej pomocy - Hermiona uśmiechnęła się gorzko, a w jej oczach zabłysły łzy, które jednak szybko otarła, nie pozwalając sobie na chwilę słabości.
- Nie wierzę w to i myślę, że ty też nie. Musiał nimi kierować jakiś inny powód.
- Muszę to dopisać do mojej listy z pytaniami bez odpowiedzi.
Obie uważnie wpatrywały się w resztki papieru, które powoli tonęły w złoto-szkarłatnych płomieniach. Nastąpiła chwila głuchej ciszy, podczas której każda z dziewczyn pogrążyła się w swoich myślach. Po chwili przerwał ją zachrypnięty głos młodej Weasley:
- Powinnaś przeprosić Malfoya.
- Żartujesz? Powiedz, że tak - nie doczekała się odpowiedzi, dziewczyna jedynie uniosła jedynie brew w znaczącym geście.
- Uważasz mnie za samobójcę?! - Hermiona krzyknęła z oburzeniem. - Nie mam mu nic do powiedzenia. Jest nieobliczalny, chamski, prostacki i...
- I może ci pomóc. Właściwie może pomóc nam wszystkim - dokończyła za nią przyjaciółka.
Te przerażająco prawdziwe słowa, natychmiast wywołały gęsią skórkę na jej ciele. Chciała zaprzeczyć i zacząć się kłócić, że najlepszą pomocą ze strony Malfoya, byłoby jego zniknięcie. Jednak, ku swojej rozpaczy odkryła, że Ginny ma rację. Przez chwile obie mierzyły się zabójczymi spojrzeniami, jednak Hermiona stwierdziła, że dłuższe buntowanie się nie ma sensu.
- Chciałabym, ale ja go oszukałam i uśpiłam jego czujność. Nie ma szans, żeby mi wybaczył, a co dopiero zaufał.
- Czy ty naprawdę nie zauważyłaś jak na niego działasz? Widziałam was podczas tańca. Owinęłaś go sobie wokół palca, a teraz masz szansę to wykorzystać - panna Granger chciała ją skarcić za tak okrutne słowa, ale to nie był czas na szlachetne zachowanie. Sprawy potoczyły się inaczej, dlatego nie pozostawało jej nic innego, jak odkręcić swój błąd.
- Dobra. Pójdę go poszukać - warknęła w końcu, dając za wygraną. - A ty w tym czasie mogłabyś się ogarnąć, bo wyglądasz jak z horroru.
- Powodzenia! - Hermiona wyszła z łazienki, udając, że nie słyszy cichego chichotu przyjaciółki.
- Jak nie wrócę za godzinę, wezwij pomoc! - krzyknęła jeszcze na odchodnym.
Właściwie dlaczego się tak stresowała? Przecież szła tylko porozmawiać z Malfoyem, a czuła się jak skazaniec, którego czekała śmierć.
W sumie, nie mogła wykluczać takiej możliwości. Nieźle narozrabiała podczas imprezy i nie zdziwiłaby się, gdyby Draco zechciał ją zabić.

8 komentarzy:

  1. No i co teraz, hę? Zaintrygowałaś mnie niesamowicie mocno, a teraz znów będę musiała czekać Bóg wie ile. :P Ale mam dużo o czasu. Jak to mówią, kocha to poczeka. Nie mogę się doczekać rozmowy Smart-Malfoy. Ciekawie... :3
    Pozdrawiam
    KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Przez ten czas zdążyłam nazbierać sporo pomysłów, dlatego mam chęci i zapał by pisać dalej. Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cieszę się, że kontynuujesz to opowiadanie ;) Jest inne niż wszystkie i bardzo intrygujące. Hermiona jako Rose to bardzo fajny pomysł.
    Ten rozdział jest super. Wiele się dzieje. Pomysł Neville'a z imprezą odważny, no ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana :D
    Podobało mi się jak Hermiona kokietowała Malfoya. Ten ich taniec, uśmiechy i docinki ahhh uwielbiam <3
    Biedna Ginny szkoda mi jej...
    Jestem ciekawa jak przebiegnie rozmowa Smart-Malfoy
    Czekam na kolejne rozdziały
    Życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam do siebie może Ci się spodoba
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam ze wstawiłas 10 rozdział! Idealny początek tygodnia :)
    Mam nadzieje, ze już nas nie zostawisz na tak długo i kolejny rozdział pojawi się szybciutko.
    Oczywiście wróciłaś z klasa! Rozdział miazga! Tyle się dzieje... I w końcu pojawiła się chemia miedzy Draco i... Rose. Ciekawe kiedy i czy w ogóle się zorientuje w kim się właśnie zakochuje:D
    Pozdrawiam i kocham <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, czytam tyle blogów na raz, że gubię się w tych przeróżnych i coraz to lepszych historiach! Jednakże rozdział świetny i czekam na kontynuację z niecierpliwością. Dużo weny i czasu. // empxtic

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że są spore odstępy czasowe dotyczące dodawania rozdziałów. Tu się nasuwa moje pytanie, jak teraz będziesz dodawać rozdziały?
    Imprezka:D Kocham te klimaty. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział jest już w połowie napisany, także publikację przewiduję w niedzielę:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ubustwiam twojego bloga. Ciesze sie ze powrocilas do pisania . Kiedy kolejny rozdzial?
    http://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń