Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, a co za tym idzie - masa popraw sprawdzianów i kartkówek. Nie wiem, jak udało mi się napisać ten rozdział w terminie, bo wolnego czasu pozostało mi naprawdę niewiele. Przede mną jeszcze jeden pracowity tydzień i powinnam mieć spokój :)
★☆★☆★☆
Gdyby ktoś wcześniej powiedział, że Hermiona w przyszłości zostanie szpiegiem dla Zakonu Feniksa, prawdopodobnie wyśmiałaby go i wysłała do dobrego uzdrowiciela w Świętym Mungu. Tymczasem czekały ją przygotowania, żeby nauczyła się niezauważalnie podglądać pewnego znienawidzonego Ślizgona. Czuła się jakby grała w jakimś filmie detektywistycznym, ale niestety tak wyglądała teraz rzeczywistość. Hogwart przestał spełniać funkcję drugiego domu i azylu. Musiała co tydzień składać raporty o tym, co się dzieje w szkole. To była jednak najłatwiejsza część całego zadania...- Jakie są plany Sam-Wiesz-Kogo co do Hogwartu? - zagadnęła, żeby jakoś zagłuszyć czarne myśli.
- Na nowego dyrektora powołał Severusa Snape'a. Każda młoda czarownica i czarodziej ma obowiązek uczęszczania do szkoły. W ten sposób będzie miał kontrolę nad wszystkimi dziećmi od najmłodszych lat. Jest to też sposób na wyeliminowanie mugolaków, bo każdy musi udowodnić, że ma właściwe pochodzenie.
Hermiona oparła się o ścianę i zakryła usta ręką. Wyobraziła sobie te niewinne, niczego nieświadome dzieci, które być może nigdy już nie zobaczą swoich rodziców. A co z nią? Wzdrygnęła się na samą myśl, co mogliby z nią zrobić, gdyby odkryli prawdę. Przecież jest przyjaciółką najbardziej poszukiwanej osoby w kraju! Z dnia na dzień jej świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Jeszcze wczoraj myślała, że już gorzej być nie może, chociaż wiodła dosyć normalne życie. Jakże się myliła! Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie mogła w to uwierzyć. Czekała, aż mężczyzna wybuchnie głośnym śmiechem i powie, że to tylko głupi dowcip. Jednak on wciąż patrzył na nią z niewzruszonym wyrazem twarzy.
- Dobrze się czujesz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- To jakiś żart prawda? Przecież ja... Merlinie! Nie dam rady! - wstała spanikowana i zaczęła krążyć po pokoju, jak zawsze w takich beznadziejnych momentach.
- Nie mówiłem, że to będzie łatwa robota. Musimy kontrolować każdy ruch przeciwnika. Wielu wyznawców Sama-Wiesz-Kogo kręci się w zamku, w tym Draco Malfoy. Jesteśmy prawie pewni, że podobnie jak w poprzednim roku powierzono mu ważne zadanie. Niestety jest poza naszym zasięgiem, przez grasujących w pobliżu dementorów. Tak więc nikt oprócz ciebie nie da rady go obserwować.
- Wiem, ale... Nienawidzimy się! Myśli pan, że się nie zorientuje? Jak mam go śledzić i być niepostrzeżoną? To niewykonalne.
- Wszystko dokładnie przemyśleliśmy. Nie możemy pozwolić, byś narażała dla nas swoje życie. Ale na szczęście istnieje coś takiego jak kamuflaż, panno Granger.
- Czyli mam się za kogoś podawać jak Bartemiusz Crouch Junior? - Nie kryła swojego oburzenia. Kilka lat temu pewien Śmierciożerca na rozkaz Czarnego Pana więził świętej pamięci Alastora Moody'ego, podszywając się pod niego dla własnych celów. Nie posunie się do czegoś tak egoistycznego, nawet dla dobra swojego i Zakonu.
- Wtedy to łączyłoby się z pozbyciem drugiej osoby, co byłoby przestępstwem. Po prostu zmienimy ci trochę wygląd i osobowość, by nikt cię nie rozpoznał.
- I nikt się nie zdziwi, że nagle pojawia się jakaś nowa uczennica? - Zapytała, nadal nieprzekonana.
- Moi ludzie rzucili urok na Hogwart i podłożyli twoje podrobione dokumenty. Wszyscy na terenie szkoły będą mieli fałszywie przekonanie, że cię znają, choć nigdy z tobą nie rozmawiali. Pomyślałem, że to najrozsądniejsze wyjście. Za miesiąc staniesz się Rose Smart, Gryfonką o czystym statusie krwi.
- Przecież to oszustwo!
- Panno Granger, czym jest uczciwość w dzisiejszych czasach?
Brutalna prawda wypowiedzianych słów przygniotła jej wnętrzności tak, że przez chwilę nie mogła oddychać. Od teraz nie istniało coś takiego jak szczerość, dobroć i sprawiedliwość. Przez ciągły strach ludzie zrobili się dwulicowi i zakłamani, byle tylko ochronić siebie i bliskich. Nie mogła mieć o to do nikogo pretensji. Ale czy powinna ich naśladować i odebrać także sobie wartości definiujące człowieczeństwo?
- Kto będzie o tym wiedział?
- Wszyscy godni zaufania, czyli Zakon Feniksa oraz panna Weasley, która zobowiązała się pomóc. Nikomu innemu nie wolno ci o niczym powiedzieć.
- W takim razie zgadzam się - odparła zrezygnowanym, lecz stanowczym głosem.
- Musimy wykorzystać miesiąc, który nam pozostał na krótkie szkolenie. Pamiętaj, że to bardzo ważne, żebyśmy zdobyli informacje na temat Malfoya. Jak ważne, dowiemy się gdy je dostarczysz. Życzę ci powodzenia i miłego dnia - czarnoskóry mężczyzna kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł.
- Do widzenia! - krzyknęła za nim, trochę zaskoczona nagłym pożegnaniem. Miała jeszcze tyle pytań! Po chwili przez otwarte drzwi dotarł do niej kuszący zapach smażonych jajek i parzonej kawy, i usłyszała jak jej żołądek domaga się sporej porcji jedzenia. Od nawału wydarzeń zapomniała o jakichkolwiek podstawowych potrzebach. Hermiona szybko ubrała się w czyjś szlafrok leżący obok i poszła do kuchni.
- Zrobiłaś to naprawdę doskonale. Jesteś już gotowa - oceniła jej nowy wygląd uśmiechnięta Ginny.
Hermiona nie była przekonana do swojego wizerunku, ale postanowiła zaufać przyjaciółce. Zawsze podchodziła do siebie bardzo krytycznie i prawdopodobnie nigdy nie zadowoliłaby jej ta przemiana. Jednak mimowolnie podeszła do wielkiego lustra i zlustrowała się sceptycznym wzrokiem. Jej kasztanowe, gęste loki zastąpiły błyszczące i pofalowane blond włosy. Miękkie i pachnące opadały kaskadami na blade ramiona. Stała się wyższa i nabrała kształtów, ale nie za bardzo. Twarz też prawie jej się nie zmieniła, ale było w niej coś takiego, co wykluczało jakiekolwiek podobieństwo z panną Granger. Chcąc nie chcąc, musiała ocenić efekt metamorfozy na zadowalający. Bała się jedynie o swoje oczy, których nie dała rady zamienić. Wciąż pozostawały ciepłe, w odcieniu mlecznej czekolady. Ale po co się miała martwić takim drobiazgiem? Powinna być z siebie dumna, tym bardziej, że miała do czynienia z naprawdę zaawansowanymi czarami. Nimfadora Lupin, która specjalizowała się w tego typu rzeczach, pokazała jej podstawy i udzieliła dobrych rad. Cała reszta spoczywała w rękach Gryfonki.
- Może jednak coś powinnam poprawić? - zapytała setny raz przyjaciółkę, która w odpowiedzi tylko przewróciła oczami.
- Hermiono, spisałaś się świetnie! Gwarantuję ci, że nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, że to mogłabyś być ty.
- No dobrze - odwróciła wzrok od blondynki w lustrze i wyjęła swoją różdżkę.
- Aspecto Mutatio!* - wypowiedziała zaklęcie i znów stała się sobą. Odetchnęła z ulgą, że najgorsze ma już za sobą. Musiała poświęcić wiele czasu na naukę tak trudnego zaklęcia. Już myślała, że nigdy jej się nie uda, jednak nie poddawała się i jak zwykle dała radę. W końcu nie bez powodu ludzie nazywają ją najmądrzejszą czarownicą w szkole.
- Zdecydowanie wolę cię w normalnej postaci - stwierdziła Ginny i objęła ją ramieniem.
- Uwierz, że ja siebie też.
- Pewnie na początku nie będziesz mogła się przyzwyczaić, ale zobaczysz, że wszystko się ułoży. Pamiętaj, że będę jeszcze ja, Neville i Luna, i możesz na nas liczyć.
- Tak, wiem. Możemy ostatni raz zrobić coś szalonego, zanim pojedziemy do szkoły? - zapytała z nadzieją. Przez ostatnie dni nie miała czasu prawie na nic. Całymi godzinami przechodziła przez krótkie, lecz wyczerpujące szkolenie. Oprócz maskowania uczyła się masy przydatnych, obronnych zaklęć od Remusa Lupina.
- Jasne! Może zagramy z chłopakami w mini quidditcha?
Zgodziła się, choć nie przepadała za tą zabawą. Nigdy nie miała serca do tego sportu i przez swój lęk wysokości czuła także niechęć do miotły. Ale samo spędzanie czasu w gronie przyjaciół wynagradzało wszystko inne. Letnie promienie słońca ogrzewały rozemocjonowane twarze graczy, a delikatny wiatr śmiał się w ich włosach. Mimo, że Hermiona była okropnym zawodnikiem, to dzięki Ginny udało im się wygrać z bliźniakami. Nie przeszkadzały jej nawet liczne upadki z miotły i kiedy oberwała w twarz pociskiem z mułu. Kiedy weszli do kuchni cali w błocie, Molly starała się nie okazywać swojego niezadowolenia i nałożyła im na talerze wspaniałą zapiekankę. Później Fred i George zrobili małe przedstawienie swoich nowych wynalazków. Pomieszczenie wypełniły gromkie brawa i głośne śmiechy domowników. Dzień mógłby zaliczyć się do udanych, gdyby nie wieczorne wieści pana Weasley'a o kolejnych atakach Śmierciożerców. Z dnia na dzień ofiar przybywało, a z każdą wstrząsającą wiadomością atmosfera stawała się bardziej napięta i nie do wytrzymania. Najgorsze było jednak to, że nikt zamieszkujący Norę nie mógł się od niej uwolnić i uciec. Z powodu śmierci Dumbledora i zdrady Snape'a Grimmauld Place 12 przestało być bezpieczne. Dlatego zgromadzenia Zakonu odbywały się właśnie w kuchni państwa Weasley. Bywało, że podczas śniadania ktoś wpadał do pokoju i obwieszczał, że rano do Ministerstwa przywieziono kilkunastu czarodziei na przesłuchanie. Tak jak się spodziewała Voldemort rozpoczął walkę z czarodziejami urodzonymi w mugolskich rodzinach, Niestety mało osób zdawało sobie z tego sprawę, bo Śmierciożercy przejęli kontrolę także nad "Prorokiem Codziennym". Redaktorzy gazety tłumaczyli, że śledztwo ma na celu zrozumieć, w jaki sposób mugolaki poznały tajemnicę magii. Starała się nad tym nie zastanawiać. To wszystko przypomniało Hermionie, co może jej grozić, gdyby ktoś w Hogwarcie odkrył kim jest.
Po wyczerpującym dniu Hermiona udała się do łazienki pod krótki, chłodny prysznic. Zeskrobała z siebie zaschłe błoto i zmyła zapach wiatru. Z ciężkiego meczu quidditcha pozostało tylko kilka siniaków. Miała nadzieję, że przez najbliższe dni jakoś je zasłoni. Włożyła swoją ulubioną, flanelową koszulę nocną i położyła się do łóżka. Jednak po kilku sekundach uświadomiła sobie, że prawdopodobnie nie zaśnie. Serce dziewczyny zaczęło bić zbyt gwałtownie i miała wrażenie, że od narastającej paniki wybuchnie jej czaszka. Chociaż wiedziała, że ogromnie potrzebuje wypoczynku, to jutrzejszy dzień bardzo ją stresował i w końcu niepokój wygonił ją z łóżka. Prawie nie dotykając podłoża, zakradła się po lekko skrzypiących schodach do ogrodu. Głęboko odetchnęła świeżym, nocnym powietrzem. Spojrzała na pełny księżyc i towarzyszące mu błyszczące gwiazdy. Pod bosymi stopami poczuła jeszcze wilgotną ziemię, ale nie przeszkadzało jej to. Wdrapała się na swój ulubiony, nieopodal rosnący Dąb i rozsiadła się wygodnie na najwyższej gałęzi. Z góry widziała niemal wszystko: leniwie płynącą rzekę, gęsty las i soczyście zielone pagórki. Niemalże pochłaniała wzrokiem ten bajeczny krajobraz, niejako na pożegnanie. Zdawała sobie sprawę, że dzisiejsza noc może być jedną z ostatnich, kiedy nikt nie zechce na nią zapolować. Nie wiadomo czy kiedykolwiek wróci do domu, odczaruje swoich rodziców i porozmawia z Harrym i Ronem...
Po chwili poczuła piasek pod powiekami i zasnęła.
Trzask! Ze snu wybudził ją odgłos łamanych gałęzi. Hermiona wyprostowała się gwałtownie jakby ktoś oblał ją zimną wodą i natychmiast złapała za obolały kark. Jak długo spała? Pięć godzin?
- Tutaj jest! - do jej uszu dotarł znajomy krzyk pani Weasley. Kiedy poszła spać musiał padać deszcz, bo przemokła do suchej nitki. Przeciągnęła się leniwie niczym kotka i spojrzała w dół. Przez podwórko kroczyła ku niej pulchna kobieta w błękitnym szlafroku. Widok przysłaniała gęsta mgła, dlatego nie widziała zapewne czerwonej ze złości twarzy Molly, za co w duchu dziękowała wszystkim bogom. Szkoda, że ulewa nie zatkała jej uszu, bo gdy zeskoczyła z drzewa, pani Weasley zatrzymała się przed nią z groźną miną i syknęła:
- Czy ty masz pojęcie, jak ja się o ciebie martwiłam?!
- Poszłam tylko na chwilę się przewietrzyć. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, naprawdę... - Hermiona poczerwieniała ze wstydu. Objęła się ramionami, próbując ogrzać drżące z zimna ciało. Kobieta również trzęsła się jak osika, ale chyba z innego powodu.
- Puste łóżko! Żadnej kartki! Przecież mogło coś ci się stać. Szukamy cię od godziny... Mogli cię porwać albo zabić!
- Przepraszam - wyjąkała i skuliła się tak, że teraz patrzyła na nią z dołu. Pani Weasley widząc skruchę dziewczyny złagodniała i poklepała ją opiekuńczo po policzku.
- Lepiej idź się wysuszyć i spakować, bo za dwie godziny odjeżdża pociąg. Najlepiej niech kufry będą gotowe jeszcze przed śniadaniem.
- Spakować... racja!
Dziewczyna całkowicie zapomniała, że dziś rozpoczyna się rok szkolny. Zerwała się jak oparzona i pobiegła do swojego pokoju. Wprawdzie kufer stał pełen już od trzech dni, ale chciała sprawdzić, czy przyszykowała wszystkie rzeczy. Musiała użyć zaklęcia zmniejszającego, by całość się zmieściła. Potem wysuszyła dokładnie włosy i przebrała w dokładnie wyprasowane szkolne szaty. Machnęła różdżką szepcząc "Aspecto Mutatio!" i chwilę potem przemieniła się w blond dziewczynę. Położyła rękę na klamce i... jej ręce odmówiły posłuszeństwa. Nie raz odtwarzała i planowała sobie w myślach ten dzień. Mimo to, poczuła jak całe ciało Gryfonki ogarnia panika, a serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Oparła się o drzwi i wzięła kilka głębokich wdechów. Coś otarło się o jej nogę i gdy tym czymś okazał się Krzywołap roześmiała się z ulgą. Na początku wakacji gdzieś uciekł i myślała, że nie wróci. Musiała przyznać, że kocur zrobił jej wspaniałą niespodziankę.
- Nigdy nie pozwalasz o sobie zapomnieć, co kiciu? - porwała w ramiona rudego pupilka i podrapała pieszczotliwie za uchem. Jego obecność sprawiła, że trochę się rozluźniła. Wiedziała jednak, że nie może go wziąć ze sobą, więc Krzywołap znów wylądował na podłodze. Spojrzał na nią z niezadowoleniem, ale po chwili wyszedł przez okno, zostawiając ją samą. Hermiona wzięła głęboki wdech i ruszyła ku wyjściu.
Pani Weasley ze łzami w oczach trzymała dziewczyny w stalowym uścisku
- Mamo, zaraz naprawdę się spóźnimy - wydusiła w końcu jej córka.
- Uważajcie na siebie i niech wam się nic nie stanie! - odparła kobieta i wypuściła je ze swoich ramion. Pomachała do nich ostatni raz i wróciła do samochodu, gdzie czekał na nią mąż. Nie miały do państwa Weasley żalu, że nie chcą odprowadzić ich pod samą stację. Wiedziały, że już sam odjazd dziewczyn był dla nich niezwykle trudny do zniesienia i nie chcieliby na to patrzeć. Dlatego na peron dziewięć i trzy czwarte ruszyły same.
Tuż przy żeliwnym słupku barierki do Gryfonek podeszło dwóch wielkich, postawnych aurorów, którzy od razu wzięli się za sprawdzanie fałszywych dokumentów Hermiony, a potem Ginny i bez słowa poprowadzili je na stację. Wszędzie roiło się od ubranych na czarno czarodziei, którzy pilnowali, by do pociągu nie dostało się żadne dziecko mugolskiego pochodzenia. Zobaczyła, że część zdezorientowanej młodzieży stoi naprzeciwko Ekspresu na coś czekając. Dziewczyna już miała do nich podejść i kazać uciekać, gdy przyjaciółka ścisnęła ją mocno za ramię i przyciągnęła.
- Nie rób tego, bo skończysz jak oni - szepnęła jej ostrzegawczo na ucho. Musiała mocno zagryźć wargę, żeby nie zacząć krzyczeć z bezsilności i wściekłości. Ginny chyba to wyczuła, bo poprowadziła blondynkę z dala od niczego nieświadomych dzieci do inspektora, by zająć ją czymś innym. Wysoki mężczyzna z za długą brodą, również ubrany na czarno, trzymał w ręku listę z prawdopodobnie wypisanymi imionami i statusami krwi.
- Nazwiska - mruknął grubym, nieprzyjemnym głosem.
- Weasley i Smart - odpowiedziały jednym głosem Gryfonki. Na szyi Hermiony pojawiły się kropelki potu, gdy inspektor przekładał kolejne kartki, szukając ze skupieniem usłyszanych przed chwilą informacji.
- Ach tak... proszę wsiadać - powiedział po chwili, nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem. Obie odetchnęły z ulgą i wskoczyły do najbliższego wagonu, wciągając za sobą ciężkie bagaże. W porównaniu z poprzednimi latami, pociąg wydawał się pusty i cichy. Uczniowie siedzieli grzecznie w swoich przedziałach nie odzywając się ani słowem. Zauważyła parę starszych Ślizgonów, którzy otoczyli grupę przestraszonych jedenastolatków i zmusili do oddania wszystkich kart czarodziejów. Hermiona wpatrywała się w tą scenę oburzona. Dlaczego nikt nie reaguje? Pokręciła głową z niedowierzaniem i ruszyła w ich kierunku, nie zważając na protesty rudowłosej. Decydując się pomóc dzieciom, sama wpakowywała się w kłopoty. Ale nie potrafiła być dłużej obojętna na krzywdę innych. W końcu nie bez powodu została Gryfonką, prawda? Nagle ktoś pojawił się tuż przed nią i nie mając jakichkolwiek szans na reakcję, zderzyła się z nim. Podniosła głowę, by zobaczyć na kogo wpadła i widok ujrzanego mężczyzny zmroził Hermionie krew w żyłach. Doskonale wiedziała, że prędzej czy później go tu spotka i była przygotowana na jego obecność. Mimo to patrzyła na niego odrętwiała, nie mogąc się ruszyć ani wydobyć z siebie głosu.
* Aspect (ang.) - wygląd, Mutation (fr.) - przemiana. Zaklęcie wymyślone przeze mnie.
Jejku, uwielbiam tego bloga!
OdpowiedzUsuńNiesamowite opisy, niesamowita fabuła!
Bardzo spodobało mi się to, jak opisujesz prześladowania mugoli.
Czuję, że ten na kogo wpadła to Draco. xD
Mam obsesję. xD
Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział!
Świetny rozdział! Jestem ciekawa czy nowa Hermiona wpadnie w oko Malfoyowi :D. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWpadłam i zostaję tutaj na dłużej. :) Lubię wojenne historie, gdy Śmierciożercy się pałętają, nie wiadomo, po której stronie jest Malfoy, a Hermiona musi wziąć się w garść, żeby przeżyć i się nie dać. Bardzo mnie ciekawi, jaka relacja rozwinie się pomiędzy Draco a tą zmienioną Hermioną. Na początku myślałam, że dasz ją do Slytherinu, ale jednak Gryffindor. ;D To dobrze, bo nie będzie sztampowo.
OdpowiedzUsuńTak coś czuję, że te jej oczy sprawią trochę wątpliwości. ;)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, akurat będzie na moje urodziny, więc tym bardziej. :))
Duuużo weny!
Bardzo dziękuję i witam nową czytelniczkę!
UsuńW takim razie specjalnie dla Ciebie kolejny rozdział postaram się napisać jak najlepiej :)
Świetny rozdział. C:
OdpowiedzUsuńHermiona jest jednocześnie słaba i silna, ale to dobrze bo jest przez to bardziej "ludzka". Kogo spotkała w pociągu, Dracona czy może kogoś innego? :3 Nie mg się doczekać nn!!
Szkoda, ze nie było Dracona w tym rozdziale ;(
OdpowiedzUsuńTroche mi go brakuje i mam nadzieje ze pojawi się w 5 rozdziale
Ale tak poza tym to super
Zycze weny ;))
Bradzo podoba mi się twoje opowiadanie ^^ Fabuła jest naprawdę świetna <3
OdpowiedzUsuńOznajmiam, że masz nową czytelnczkę <3
Przy okazji- dopiero rozkręcam się w świecie Dramione, więć gdybyś zajrzała i dała mi jakąs radę,
będę ogromnie wdzięczna <3
Mój blog: http://dramione-odlamki-rozbitej-nadziei.blogspot.com/
Ucałowania i dużo, dużo weny <3
Catherine
Hermiona jako zmieniona czarownica z oszukanym statusem krwi? No, no, tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńSłowa Albusa o prawdzie są takie prawdziwe, że aż przerażające, ale to może dlatego, że jestem tak wyczulona na kłamstwo.
Pozdrawiam,
Lena
milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com
Ten rozdział też jest super nie rozpisuję się i idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńCo najlepiej robić na dyskotece ? Czytać twojego genialnego bloga ! Pozdro z dyski ;3
OdpowiedzUsuń